Witam i od razu do sedna. Fabia 1 1.4 16v LPG motor 59kw BUD końcówka produkcji. 2007 przebieg 200 k. Auto sprawne i serwisowane do zwymiotowania, ale jednej rzeczy nikt nie potrafi namierzyć. Otóż przy dużych róznicach temperat zewnętrznej występuje problem z rozruchem na zimnym motorze. Uwaga: tylko na zimnym. Auto jeźdzone raz potem pali już na dotyk ( o ile nie postoi bezczynnie parę godzin). Przykład: lepiej pali jesienią ( od razu, po nocy) i w trakcie wyrównanych temperatur dzień vs noc jesień, wiosna niż w lecie. Jeśli w dzien jest np 20 stopni ( obecnie), ale wieczorem temperatura spadnie o 10 st. to trzeba kręcić po 5-6 razy bo nie ma żadnej reakcji, a pierwsze odpalenie powoduje bardzo nierówną pracę, jak przy awarii cewki, brak mocy i należy wyłączyć a następnie odpalić ponownie dla wyrównania pracy motoru.
Co zostało zrobione i wyeliminowane - nowe wtryski lpg, kontrola całej instal lpg - problem od tej strony został całkowicie wykluczony. Wypalanie lpg do konca, zakręcanie butli, testy na samym paliwie - nie ma różnicy. To nie TO. Wtryski paliwowe - w porządku. Ciśnienie paliwa - w porządku. Filtr paliwa - nowy ciśnienie w porządku. Filtr powietrza, czujnik chłodziwa - nowe. Cewki oraz elektryka - problemów brak. Swiece nowe, w porządku, pełna iskra 1 mm. Głowica po remoncie, kompresja książkowa na wszystkich garach. Było domniemanie, że brak kompresji na jednym z garów bo to wyszło w trakcie szukania dziury w całym. Nic nie pomogło. Jest jak było. Elektryka wykluczona. Odma szczelna. Pompka paliwowa podaje ok, załącza się ok. Trick z kilkukrotnym przekręceniem stacyjki w celu dopompowania i odpalenia - niczego nie zmienia. Elektrozaworek recyrkulacji par paliwa boscha - sprawny, wymieniony. Jego wypięcie nic nie wnosi. Otwarcie korka wlewu paliwa przed rozruchem - nic nie wnosi. odkręcenie korka oleju na chwilę i zamknięcie - przed rozruchem - nic nie wnosi. Poprzegryzane wężyki lub elektr przez kuny - nie ten przypadek, brak. Spalanie poprawne, spaliny poprawne. Kontrolki niczego nie sygnalizują, wygasają przed rozruchem tak jak powinny. Rozrusznik kręci, akumulator sprawny. Ostatnią czynnością była wymiana czujniczka cieczy chłodzącej - bez rezultatu. Brak jakichkolwiek błędów czy to wtrysków czy rozruchu czy jakichkolwiek w ogóle. Silnik ma prawidłową moc, pracuje równo ( poza opisanym rozruchem), nie gaśnie na jałowym. Jedno co wiem na pewno to ta regularność - duże wahanie teperatury otoczenia pomiędzy np porankiem i popołudniem - powtórzę - lepiej odpali w zimny ranek ( od razu) niż gdy postoi do południa kiedy temperatura wzrośnie. Paradoks? No właśnie. W zimie będzie mi odpalał sprawniej niż w lecie ( latem doświadczyłem masakry rozruchowej). Wniosek wydaje się być raczej prosty: albo gdzieś nie ma prądu, albo nie ma paliwa, ale prąd jest, paliwo też. Będę wdzięczny za odzew wszystkim, którzy doświadczyli podobnego problemu na tym silniku.
Na pierwszy rzut wygląda - jakby jakiś czujnik nie był sprawny albo jego instalacja - podłączenie na konektorach. W opisie nie ma nic o sondzie lambda oraz o czujniku położenia wału. Sprawdzałeś/wymieniałeś te elementy?
Podlaczales kompa przed odpalaniem? Niektore nowe czujniki/zawory tez moga byc walniete. Dla mnie takie objawy to gaz w dolocie (reduktor/wtyski), czujnik temp cieczy chlodzacej albo zaworek par paliwa. Lepiej sprawdz drugi raz.
Dzięki, odpowiadam. Czujnik położenia wałka - sprawdzony i OK. Gaz - no właśnie nie, bo dłuższe testy bez śladu obecności gazu - dawały ten sam rezultat. Pozostał faktycznie czujnik powietrza dolotowego ( bo chyba tak to się nazywa). Podobnież zabrudzony może... oszukiwać? Tak czy inaczej - jest to coś co nie zostawia śladów na kompie. Czujnik cieczy - chyba dawałby raczej objawy na ciepłym? W każdym razie i oryginał i po wymianie na nówkę - bez różnicy. Zawór par paliwa: mam w efekcie prób dwa nowe, mogę odsprzedać za pół ceny jeden serwisowy.
To ja się podłączę do tematu, bo mam taki sam problem: Fabia I kombi, 2007 rok, silnik 1,4 16V BUD (LPG) przebieg 240 000 km. I teraz tak: mrozy nie mrozy, silnik odpala jak marzenie, przychodzi lato, 27-29 stopni celsjusza i nie chce zapalić.
Wojtek600 napisał(a):Jedno co wiem na pewno to ta regularność - duże wahanie teperatury otoczenia pomiędzy np porankiem i popołudniem - powtórzę - lepiej odpali w zimny ranek ( od razu) niż gdy postoi do południa kiedy temperatura wzrośnie. Paradoks? No właśnie. W zimie będzie mi odpalał sprawniej niż w lecie ( latem doświadczyłem masakry rozruchowej). Wniosek wydaje się być raczej prosty: albo gdzieś nie ma prądu, albo nie ma paliwa, ale prąd jest, paliwo też. Będę wdzięczny za odzew wszystkim, którzy doświadczyli podobnego problemu na tym silniku.
Mam tak samo jak w opisanej sytuacji. Tak jak Wojtek600 też wszystko sprawdzałem, wymieniałem różne czujniki, a problem pozostał. Co zauważyłem: komputer mi podaje zawyżoną temperaturę zewnętrzną i to dość sporo, bo podaje o ok. 7 stopni za dużo. Nie wiem czy to ma znaczenie, ale faktem jest, że wymieniłem czujnik temperatury zewnętrznej na nowy, a nadal pokazuje mi zawyżone wartości.
Teraz to nie ma problemu, ale zacznie się lato, a ja znów spod roboty nie będę mógł odjechać
Czołem po b długiej przerwie. Dziękuję za info odnosnie czujnika w kolektorze dolotowym - jego wymiana nic nie dała. Jakoś jezdzę, ale tracę cierpliwość, szkoda auta, bo wykonanie 100 km na lpg to przy dzisiejszych cenach gazu i zniżce na kartę flotową to dla mnie przynajmniej koszt około 21 zł ( jazda "na spokojnie") i jak na razie nie wiem jakie nowsze auto pozwoli mi robić km ( 17 tys rocznie) za taki pieniądz. I nie bierze kropli oleju na lewo między wymianami (!).
Ale jest trop na który nikt nie wpadł nawet mądrale z interauto w Krakowie. Choć mieli samochód do dyspozycji ileś tam dni, sprawdzali wszystko łącznie z długością iskry na świecy, wtryskami i z kompresją na garach. Otóż okazuje się, że wystarczy odkręcić korek wlewu oleju (!) zakręcic rozrusznikiem na otwartym wlewie oleju - oczywiście nie odpali, bo nie powinien -zakręcić wlew i wtedy odpalić ponownie. I wtedy już pali. Wszystkie kręcenia rozrusznika są jednosekundowe, żadnego zarzynania. Jeszcze mi rozrusznik miły. Potem jeszcze i tak trzeba zgasić i odpalić ponownie, bo przewaznie ( jak ma ruszyć pod górę) zacznie nierówno pracować przy próbie ruszenia z miejsca, ale już jest odpalony i ten punkt odpada ( tzn kręcenie na rozruch po 7-8 razy jednosekundowe kręcenia z przerwami).
W związku z tym, skoro działa wpuszczenie lewego powietrza przez otwarty wlew oleju i przekręcenie go przez silnik, tzn że najprawdopodobniej - zgaduję - mam jakieś oszukane podciśnienie w skrzyni korbowej. Usterka wygląda na mechaniczną - nie jest to zatem raczej walnięty ECU jak byłem skłonny przypuszczać - i nie chodzi też o oszukane dane z walniętych czujników ( czujka podcisnienia i płynu chłodniczego są wymienione). Czy jest to kewstia przeczyszczenia jakichś powiedzmy nie wiem: rurek/sitek/czegokolwiek co potencjalnie mogło zasyfieć ( 15 lat i nikt nigdy tego czegoś o czym jeszcze nie wiem - nie ruszał) a co służy do wyrównywania cisnienia?
Dodam, że silnik chodzi równo, nie gaśnie, nie szarpie, nie faluje, wiec raczej nie przepływomierz, nie przepustnica, która była czyszczona, zawsze pali na dotyk na ciepło i dłuższy czas po jezdzie. Problem to jednak dłuższy postój i całkowite wystygnięcie/duża różnica temperatur dzien/noc w zimie w ogóle nienotowana. Silnik szczelny bez przedmuchów i wycieków, kod BUD, 1.4 16v 59kW, bo tego w opisie nie widać.
Pozdrawiam, może ktoś wie gdzie co można udrożnic, bo tu najwyrazniej chodzi o wyczyszczenie jakiegoś dziadostwa nagromadzonego z czasem. Filtr powietrza regulaminowo czysty. Tak jak w ładnych ksiażkach napisali Pod maską pełny "faszyzm sanitarny" ( "A co ty to masz takie wszytko jak nowe?")
Edyta:
Jest przypuszczenie na zasadzie logicznego kojarzenia, że to zapchana odma nie odprowadza gazów. Bo niczego innego się już nie potrafię czepić, a do odmy nikt nie zaglądał.